28 listopada 2011

Udane spotkanie

Dzisiaj odbyło się pierwsze i wielce udane spotkanie Polaków zamieszkujących tę część Cypru. Spotkaliśmy się w jednej z restauracji w Kyrenii. Nie wszyscy mogli się pojawić, ale część osób dopisała i spotkanie przebiegło w radosnej atmosferze.
Okazuje się, że wiele polaków mieszka po tureckiej stronie, może nie jest Nas tak dużo jak po greckiej, ale wystarczy żeby się spotkać przy herbacie i pogadać o Polsce, o Cyprze, o tym co Nam się tu podoba, a co nie.
Jak w ogóle doszło do tego spotkania. Kilka tygodni wcześniej założyłam wątek na jednym z tutejszych for internetowych. Pytałam, czy mieszkają tu Polacy. Odzew był bardzo duży, co mnie bardzo ucieszyło i zaskoczyło pozytywnie. Wymieniliśmy się emailami, telefonami i w końcu doszło do spotkania. Być może w przyszłości stworzymy pierwszy związek polaków na Cyprze Północnym. Na spotkaniu padła taka propozycja.
Dowiedziałam się też, że część polaków przyjeżdża tu tylko na wakacje i nie mieszkają jeszcze na stałe. Na spotkaniu były osoby w różnym wieku, ale przecież to nie ma znaczenia. Ważne, żeby trzymać się razem i miło spędzić czas. Prawie wszyscy Polacy mieszkają w Kyrenii lub jej okolicach, tylko ja byłam tam rodzynkiem z rejonu Famagusty.
Bardzo się ucieszyłam i przez chwilę podczas spotkania poczułam, jakbym była w Polsce, siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim po polsku, zupełnie na luzie jakbyśmy znali się dobrych kilka lat. Ciesze się, że będę mieć z kim spędzać czas. Przemiłe i kulturalne osoby.
Wkrótce planujemy kolejne spotkanie, tym razem już w szerszym gronie :)

13 listopada 2011

Baklava

Długo wyczekiwany przez niektórych przepis na domową baklavę. Oryginalna baklava powinna być zrobiona z orzechów pistacjowych, ja niestety nie miałam, ale za to zrobiłam z orzechami laskowymi - to inna wersja tego przysmaku, ale wg mnie mniej popularna. Niemniej jednak równie smaczna! :)

Składniki:

500 gr orzechów laskowych (włoskich, pistacjowych)
1 opakowanie ciasta gotowego na baklavę (w Polsce można je zastąpić ciastem filo) - ok 500gr
1/4 szklanki cukru kryształu
1,5 kostki masła

Składniki na syrop:

2 szklanki cukru kryształu
3/4 szklanki wody

Przygotowanie:

Najpierw przygotowujemy syrop (musi wystygnąć). Do niedużego garnka wlewamy wodę, dodajemy cukier i zagotowujemy do całkowitego rozpuszczenia cukru - wszystko na wolnym ogniu, żeby się nie przypaliło.
Kiedy cukier się rozpuści zestawiamy z ognia garnek do przestudzenia.

Wyłuskać orzechy. Jeśli macie bez łupin należy włożyć je do młynka lub blendera i zemleć jak najdrobniej.
zmielone orzechy mieszamy z 1/4 szklanki cukru. Odłożyć małą filiżankę orzechów - posłużą jako dekoracyjna posypka po upieczeniu.

W osobnym garnku rozpuszczamy masło. Najlepiej by było, żeby było ono sklarowane (bez białej zawiesiny na wierzchu po rozpuszczeniu). Jeśli nie mamy takiego masła można sobie pomoc przelewając rozpuszczone masło przez sitko i gazę do drugiego garnka.


Przestudzamy, ale nie za bardzo, żeby nie było zbyt zimne - ponieważ będzie się źle rozsmarowywać na cieście. Wyjąć ciasto na baklawę, rozłożyć na stole/stolnicy , przyłożyć formę, która będziemy używać do baklavy i wyciąć pożądany kształt. Nadmiar ciasta zachować (ja tego nie zrobiłam i trudno mi było układać ciasto do formy). Ciasto podczas robienia baklavy wysycha dlatego warto przykrywać je ściereczką. Uwaga ciasto jest cienkie jak pergamin, można je poszarpac zdejmując kolejne warstwy, trzeba robić to bardzo delikatnie!


Forme do baklawy o wysokich brzegach (ja użyłam szklanej formy do tarty) wysmarować rozpuszczonym masłem za pomocą pędzelka. Na dno formy układamy po 1 płacie ciasta, każdy smarując masłem i nakładając na to drugi. Tych warstw powinno być 6-10 zanim zaczniemy nakładać orzechy. Każda warstwa musi być posmarowana rozpuszczonym masłem.


Kiedy mamy nasz spód gotowy, na posmarowane ciasto masłem wykładamy cienka warstwę orzechów. Na to kładziemy kolejny płat ciasta i smarujemy go masłem. czynność tę powtarzamy do całkowitego wykończenia orzechów i ciasta naprzemiennie tj. warstwa ciasta, warstwa orzechów, warstwa ciasta, warstwa orzechów.

Kiedy orzechy się skończą, a zostanie jeszcze trochę ciasta nie ma powodów do obaw. Resztę płatów jak i te po odcięciu  układamy na wierzchu baklavy - tak samo smarując każdy płat masłem. Wierzch również smarujemy dokładnie masłem. 


Ostrym nożem kroimy ciasto w romby lu w kwadraty (ja zrobiłam kwadraty bo najłatwiej i najszybciej), przecinając je prawie do dna formy. Koniecznie trzeba tę czynność wykonać przed upieczeniem inaczej nie pokroimy baklavy po upieczeniu - wszystko się rozwali.


Piekarnik nagrzany do 150C, Czas pieczenia 1 godz do 1 godz 30 min (zależy od piekarnika) - Baklava musi mieć złoty kolor! Po upieczeniu i lekkim wystygnięciu Baklavy stopniowo polewamy ją syropem.

  
Następnie posypujemy wierzch odłożonymi wcześniej orzechami. Jest gotowa do spożycia najlepiej na 2 dzień, jednak wyśmienita jest dopiero po 2 dniach, a nawet 3! Ciasto wtedy wchłonie cały syrop, wszystko się  "zmaceruje" i uzyskamy rewelacyjny smak. Baklavę można przechowywać w lodówce pod przykryciem lub w temperaturze pokojowej.

SMACZNEGO!!!

5 listopada 2011

Zaczyna być zimowo....

Pogoda na Cyprze Północnym niby jest niezmienna, cały czas słońce i ciepło. Kiedy nastaje jesień w Polsce tu nadal jest gorąco, niektórzy amatorzy morskich kąpieli nie zważając na chłód wody jeszcze się kąpią. Cypryjska jesień natomiast jest zupełnie inna niż polska. W ciągu dnia temperatury mogą sięgać +30C w cieniu, natomiast noce bardzo chłodne nawet do +15C. Do tego jak tylko zaczyna zachodzić słońce robi się wietrznie i wiatr ten jest bardzo zimny , a czasami porywisty.
Przedwczoraj tak wiało, że wycie wiatru obudziło Nas w środku nocy. Wiało jak podczas huraganu (takie było wrażenie). Wiatr wył jak w najgorszym filmie grozy. Rankiem - piękne słonce i bezwietrznie. 
Wczoraj natomiast rano obudziło mnie bicie gradu w szyby sypialnianego okna. Male kuleczki bębniły, a sina chmura wisiała tuż nad górami. Po 10 minutach jednak znowu było piękne turkusowe niebo i słonce. Jednak po tym gradzie ochłodziło się i dzisiaj temperatura jest już bardziej "polska". Na termometrze pokazane mam +20C, ale nadal słonce. Niestety musiałam przestać już jakiś czas temu chodzić w japonkach, które zamieniłam na balerinki i tenisówki. Ostatnio z szafy wyjęłam swoje niebieskie kaloszki :) oraz inne zimowe buty. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy na dürum (zawijane w pide (rodzaj chleba) grillowane mięso np z kurczaka czy owcy z warzywami i przyprawami), musiałam założyć gruby sweter, który niedawno sobie wydziergałam z nudów, a na to cienką kurtkę...w samochodzie włączyliśmy ogrzewanie. Wczorajszy wieczór i noc były najzimniejsze, bo temperatura spadła do +8C, a muszę Wam powiedzieć, ze tu żaden dom czy mieszkanie nie posiada ogrzewania. Trudno w  to uwierzyć, ale tu nie ma grzejników! Pierwszy raz z brakiem grzejników spotkałam się w Grecji na Krecie, w Atenach grzejniki widziałam, chociaż, nie tak pokaźnych rozmiarów jak w Polsce. W Turcji nie ma również grzejników. Co najgorsze nie ma tez dobrej izolacji i jeśli mieszkasz w starym domu/mieszkaniu to zimno włazi wszelkimi możliwymi otworami w oknach i drzwiach. Oczywiście w nowym budownictwie okna są dobrej jakości, czasem nawet za bardzo (okna PCV) i podczas zimy można spać obok pięknej pleśni, albo grzyba na ścianie! Nasza pleśń pojawia się zawsze w zimie w naszej sypialni, która jest wraz z łazienką (w niej też jest pleśń) od strony północnej (słońce jest tylko po południu). Nikt tu niestety nie buduje mieszkam ani domów z kominami czy systemem wentylacyjnym! Wiem, ze trudno w to uwierzyć, ale typowy dom nie ma komina - jedyne kominy jakie tu zaobserwowałam to te, które nalezą do kominka. Od niedawna (chyba to sprawka anglików) większość domów ma już kominek, ewentualnie, na wsiach dominuje własnej konstrukcji piecyk typu "koza" z rurą, która jest wystawiana na zewnatrz domu przez własnej roboty otwór.  Wtedy cala rodzina siedzi tylko w tym jednym pokoju przy tej "kozie", bo reszta pokoi jest masakrycznie zimna (szczególnie w domach, które są wykonane z cegły mułowej - tak,są i takie domki). Zima tu nie należy do fajnych okresów. Cieplej jest na zewnatrz niż w domu. Pamiętam, ze zeszłej zimy miałam +13C w domu! Prawdziwy hardcore obierać się tak z rana w zimne i "mokre" ciuchy...Ratunkiem są elektryczne farelki, piecyki itp, ale ponieważ elektryczność, jak to na każdej wyspie jest droga, a teraz cena została zwiększona o 20% (!!!) jedynym ratunkiem, żeby nie zbankrutować jest ogrzewanie się piecykiem gazowym na butle. To tez trzeba umiejętnie oszczędzać, ponieważ grzanie się w ciągu dnia i wieczorem spowoduje, ze butla skończy się w przeciągu 2 tygodni, a ona tanio nie kosztuje (ok. 40-60 zł w przeliczeniu). Oczywiście inna opcja ogrzewania jest ogrzewanie się ciepłem z klimatyzacji - jest to jednak najdroższa forma ogrzewania. Ja już teraz siedzę sobie w ciepłych skarpetach, dresach i na to ciepły sweter. W ciągu dnia zimno daje się przeżyć, natomiast nocą i rankami - masakra! Jeszcze większość mieszkań nie ma podłóg drewnianych, tylko albo marmur albo terakotę czy płytki ceramiczne i wierzcie mi - od tego marzną stopy nawet w mega ciepłych kapciach! Siedzenie w mieszkaniu bez ogrzewania to prawdziwe wyzwanie, nawet dla mnie osoby , która pochodzi z północy europy, która właściwie powinna dobrze sobie radzić (wg turków) w zimie.
Ostatnio coraz częściej pada deszcz, czasem krotki i ulewny, czasem mały, ale długi. Na razie jednak jest więcej słońca, ale wieczorem robi się bardzo szybko ciemno i zimno. W takie zimne wieczory ratuje mnie gorąca czekolada, albo tutejsza herbatka na zimę - Adaçay - zaparzane liście dzikiej górskiej szałwii. Ma ona charakterystyczny smak - nie każdemu pasuje, ale jest to naprawdę hit zimy i rozgrzewa w kilka minut. a jak dodamy do herbatki z szałwii kilka kwiatów i liście suszonej lipy mamy naturalne cypryjskie lekarstwo na przeziębienie - działa, bo sprawdzałam na sobie! Tę dziką szałwię zbiera się tu w górach, rośnie ona na dosyć wysokich krzaczkach i ma bardzo charakterystyczny zapach, ale nie potrawie dokładnie sprecyzować, bo nie ma w Polsce podobnego zioła, które by miało podobny zapach. Nasza szałwia zupełnie inaczej pachnie.
Adaçay można podawać na rożne sposoby, albo wrzuca się kilka listków do kubka i zalewa wrzątkiem i czeka się około 2 minut na zaparzenie, potem usuwa się listki, albo wrzuca się je do garnuszka zalewa zimna woda i doprowadza do zagotowania. Listki trzeba przed podaniem zawsze usuwać. Wytrącają się z nich podobno jakieś szkodliwe związki i herbata traci na swoim smaku i działaniu (wg turków). Może coś w tym jest, ponieważ raz zostawiłam przez przypadek listki w kubku i herbata bardzo była mocna i musiałam rozcieńczać wrzątkiem...smak był tez gorzkawy.
W zeszłym roku wybrałam się w góry z mężem i jego kolega z pracy na zbieranie Adaçay - zebrałam 2 litrowe słoiki. Jeden dałam siostrom mojego męża, a jeden zachowałam dla siebie. Część tez przywiozłam do Polski, ponieważ moja mama nauczona przez Nas zawsze pije w zimie te herbatę, moje obie babcie zresztą tez. Pierwszy raz z ta herbata zetknęłam się w Grecji, jednak tam ma ona nieco inny, bardziej łagodny smak i nazywana jest herbatą "zimową".

Suszone listki Adaçay


Deszczowa chmura nad naszym osiedlem