28 czerwca 2011

Wiesz, że jesteś turkiem cypryjskim / turczynką cypryjską gdy...

1. Dostajesz kawę gotowaną w garnuszku
2. Nigdy nie kupujesz worków na śmieci, bo używasz w tym celu torebek foliowych ze sklepów i warzywniaka
3. Wkładasz swoje ubrania do walizek zamiast do szafy
4. Odzywasz się do starszych nie znajomych Ci osób słowami "bracie", "wujku" lub "siostro", "ciociu"
5. Twój telefon zawsze jest wyciszony
6. Twoja mama robi wszystko za Ciebie jeśli jesteś mężczyzną
7. Robisz wszystko w domu sama jeśli jesteś kobietą
8. Twoja rodzina jest tak liczna, że mogłaby zasiedlić małą wioskę.
9. Kochasz robić grilla w weekendy na plaży od rana do wieczora
10. Kochasz jeść kebapy w różnych postaciach
11. Zamiast gotować jedzenia dla 3 osób gotujesz dla 10
12. Wykłócasz się kto będzie płacił za rachunek w restauracji
13. Zdejmujesz zawsze i zostawiasz buty przed wejściem do budynków.
14. Nikt nigdy nie dzwoni i nie uprzedza Cię przed przyjściem w odwiedziny, Ty również tego nie robisz.
15. Starsze kobiety wiedzą "lepiej" od Ciebie jak wychowywać Twoje dziecko
16. Musisz mieć samochód lepszy i ładniejszy od sąsiada
17. Gdy przylatujesz na lotnisku czeka na Ciebie pół rodziny
18. Jesz wszystko z chlebem i jogurtem
19. Pijesz gorącą cejlońską herbatę przez cały dzień i mówisz na nią, że to "turecka"
20. Nigdy nic nie wiesz, bo nie chcesz wiedzieć, lub faktycznie nie wiesz
21. Jesz biały solony ser ze wszystkim, nawet z owocami
22. Kiedy odwiedza Cie rodzina, zagląda Ci wszędzie, ale głównie do lodówki
23. Chodzisz do meczetów tylko na pogrzeby
24. Przesiadujesz w kasynach lub zakładach bukmacherskich przynajmniej kilkanaście razy w roku
25. Zapraszasz na ślub i wesele osoby, których w życiu nie widziałeś i nie znasz w myśl zasady im więcej, tym lepiej można zarobić na uroczystości
26. Na weselu stawiasz wieńce z szarfami zamiast kwiatów
27. Twoja suknia ślubna przypomina suknię lalki Barbie, a Twoja wiązanka jest zrobiona ze sztucznych kwiatów
28. Kłócisz się z sąsiadem o kurę lub owcę
29. Grasz w tavlę od rana do nocy.
30. W klubie zamiast tańczenia, stoisz/siedzisz przy barze i rozmawiasz.
31. Siedzisz w kinie i w połowie seansu film jest przerywany, bo jest przerwa, która trwa 15 min.
32. Na wszystkie pytania odpowiadasz: "jutro".

Bardzo udane zakupy...:)

Musze się pochwalić, bo wczoraj dokonałam wręcz epokowego odkrycia...po raz kolejny zresztą. Otóż wybrałam się na zakupy do lokalnego supermarketu Lemar, gdzie miałam wyjść tylko z jajkami i jogurtem pod pachą, a wyszłam z...polską czekolada i orzechami laskowymi w mlecznej czekoladzie!!! Tak, też nie mogłam w to uwierzyć, polska czekolada tutaj?? Szok! Do tego jeszcze mojej ulubionej firmy Goplana!! Do tego taniej od angielskiej i nie zawsze smacznej Cadbury czy mega drogiej Milki...Jeszcze zauważyłam ciasteczka chyba maślane Jutrzenki, rodzynki w czekoladzie, nie kupiłam, ale to się niedługo zmieni. Jestem bardzo ucieszona., szczęśliwa. Narzekałam, że muszę tachać jedzenie w walizce z Polski, a tu proszę, o kilka pozycji na liście mniej do zabierania. Spotkałam się wcześniej także z serkiem Kiri oraz serkami Buko - może dużo smaków nie ma do wyboru, ale zawsze to pewien luksus i coś innego od wiecznie słonego tureckiego białego sera...Niestety białego sera twarogowego, kwaśnej śmietany i typowych wędlin czy kiełbas tutaj się nie znajdzie. Bardzo nad tym ubolewam, szczególnie nad białym serem, przez to nie mogę zrobić tu polskiego tradycyjnego sernika :( Jedyne co z Polski udaje mi się przewieźć to kiełbasa, która potem tnę na kawałki i zamrażam, kiedy chce wyjmuję i mam taką piękna krakowską czy żywiecką na śniadanko. Oczywiście ser biały też biorę, ale raczej w pudełeczku i to najwyżej 2 opakowania, bo jednak czasem lecę nie bezpośrednio i muszę się przesiadać, a to znacznie obniża długotrwałość produktów mlecznych. Po stronie północnej nie ma polskich sklepów, gdzie mogłabym zakupić swoje kochane jedzonko, są po stronie południowej, ale ponieważ mój mąż nie może tam przechodzić, to nie ma mnie kto podwieźć, z racji tego, że ogólne pojęcie autobusów miejskich i międzymiastowych nie istnieje. Gdybym miała prawo jazdy to sama bym jeździła, ale ponieważ nie mam, to moja wizyta w polskich sklepach na razie jest nie możliwa do wykonania.
Oto moje nabytki :)






25 czerwca 2011

Wiza i przekraczanie granicy.

Jak wcześniej wspominałam, dzisiaj wpis poświęcony będzie tutejszej wizie. Dostajemy ją na granicy między stroną grecką, a turecką wyspy. Wiza nic nie kosztuje. Wystarczy tylko wypełnić karteczkę podaną Nam przez turecko-cypryjskiego strażnika-policjanta. Na tej karteczce wpisujemy: imię, nazwisko, nr paszportu (albo nr dowodu osobistego) oraz narodowość. Po wypełnieniu karteczka wraca do strażnika, który wpisuje nasze dane do ogólnego systemu, po czym stempluje nasza wizę czerwonym stempelkiem. Wizę dostajemy na 90 dni (3 miesiące - liczba 3 w górnych rogach stempla). Zazwyczaj nie ma pytań, po co się przyjeżdża, gdzie się zostaje, wszystko odbywa się automatycznie. Strażnicy są bardzo mili i pomocni, co najważniejsze, nie będą Nas przestrzegać przed grecko-cypryjskimi strażnikami, nie będą mówić, że grecka strona jest "zła" itd, itp. Będą życzyć miłej podróży lub pobytu, w zależności czy opuszczamy czy wjeżdżamy z kraju. Jest to wiza turystyczna. Wygląda w ten sposób:
Kiedy opuszczamy Cypr Północny, również jesteśmy zobowiązani do okazania tej karteczki - trzeba pamiętać, żeby jej nie zgubić, oraz pokazujemy nasz paszport lub dowód. Strażnik w systemie odszukuje Nas i "odhacza", dzień w którym wyjeżdżamy z kraju. Na wizie obok tego czerwonego stempla pojawia się niebieski, z datą wyjazdu.
Wyjeżdżając z tureckiej części wyspy na grecką, strażnicy z południowej strony mogą nas nie wpuścić jeśli będziemy mieli ową karteczkę ze sobą. Podobno traktują to jak nielegalne przekroczenie granicy  jeśli zobaczą, że mamy wizę w paszporcie z tej strony wyspy. Mi się to osobiście jeszcze nie zdarzyło. Jak pisałam wcześniej, ja karteczkę z paszportem chowam, jak tylko przejdę przez kontrolę turecką. Mam do przebycia pas "ziemi niczyjej" zanim dojdę do strażnika greckiego dlatego mam czas na schowanie paszportu i kartki - przezorny zawsze ubezpieczony. Pokazuje grekom swój dowód i dzięki temu nie mam dziwnych pytań, które już mi się zdarzały np: gdzie mieszkam po tureckiej stronie? z kim? po co? czy tam pracuje? po co tam jestem? czy zdaje sobie sprawę, ze tam trwa okupacja? po co przychodzę na tę część Cypru? raz nawet zdarzyło mi się pytanie czy mam męża i dzieci? gdzie są moi rodzicie? Odkąd zaczęłam pokazywać tylko dowód osobisty skończyły się te idiotyczne pytania. Raz zdarzyła się nie miła historia, bo akurat wtedy byłam na granicy ze swoim mężem,(wtedy jeszcze nie mężem), greckiej stronie to się nie spodobało i zagrozili mi, że jeśli będę próbowała przejść granicę to mnie zaaresztują, byli bardzo nieprzyjemni, krzyczeli na mnie. Oczywiście nie dałam się, nie było podstaw do tego, żeby mnie zaaresztować - widocznie strażnik grecki miał "zły dzień" i czepiał się szczegółów. Niestety wtedy musiałam zawrócić, ale przeszłam granice w innym punkcie kilkanaście minut później  i to  odbyło się bezproblemowo :) Raz jedyny zostałam przeszukana przez grecką strażniczkę ubraną po cywilnemu, mówiła wyłącznie po grecku do mnie (dobrze, że jako tako znam ten język i ją rozumiałam), osobistej rewizji nie było, ale całą walizę musiałam przepakowywać od nowa. Teraz mi się to nie zdarza ponieważ mam zawsze na lotnisko w Larnace transport z przemiłym tureckim taksówkarzem.

Przejść granicznych w samej Nikozji jest kilka: dwa przejścia dla pieszych (Ledra Palace oraz Lidras street na terenie starego miasta) i jedno samochodowe (Metehan /Kermia) . Kierując się na południe, mamy w połowie wyspy przejście samochodowo-piesze w wiosce Pyla (tu sprawdzają Nas tylko Turcy cypryjscy). Dalej mamy przejście w Famaguście, które wiedzie przez brytyjską bazę wojskową
 w Agios Nikolaos (str. grecka wyspy). Na samej północy wyspy mamy przejście niedawno otwarte na trasie Polis (gr.strona) - Güzelyurt (tr.strona), przejście znajduje się w wiosce Bostanci (tr. strona) Astromeritis (gr.strona). Przekraczając granice samochodem musimy wykupić sobie ubezpieczenie na nasz samochód.

22 czerwca 2011

Z cyklu szefowa kuchni poleca ...

Dzisiejszym daniem dnia jest...Dolma, czyli faszerowane warzywa. Występuje to również w wersji o potocznej nazwie Sarma - faszerowane liście winogron (Etli yaprak dolması). Nie robiłam ich jeszcze nigdy, jakoś mąż nie ma "ochoty" ich jeść, woli faszerowane warzywka, dlatego dzisiaj Dolma z warzyw.
Oto prosty przepis ze składników, które dostaniemy w każdym porządnym sklepie czy bazarku:

Składniki:

0,5 kg mielonego mięsa wołowego
1/2 filiżanki oliwy z oliwek
1 filiżanka ryżu
1 łyżka stołowa przecieru pomidorowego
2 cytryny
sól, pieprz
2 łyżki stołowe suszonej mięty
1 łyżka stołowa posiekanej natki z pietruszki
2 pomidory - drobno posiekane
1 średnia cebula - drobno posiekana
warzywa do faszerowania: pomidory, papryki kolorowe, cebule, bakłażany, cukinie, kapusta biała.

Uwaga! Na 0,5 kg mięsa potrzeba około 6 dużych pomidorów, 10 średnich papryk! Cebule przygotowujemy jak pomidory, bakłażany i cukinie przekrawamy wzdłuż, środek wydrążamy, liście kapusty przygotowujemy jak do gołąbków, czyli zanurzamy we wrzątku na ok. 10 min, wyjmujemy, nakładamy farsz i zawijamy.

Potrzebne: duży garnek z pokrywką, wrzątek, duża miska, płaski talerz o średnicy mniejszej niż nasz garnek.

Gotowanie: ok 40- 45min.

Wykonanie:

 Do dużej miski wkładamy mięso mielone, dodajemy, sok wyciśnięty z 2 cytryn, drobno posiekaną w kosteczkę cebulę, drobno posiekane w kostkę pomidory, sól, pieprz (do smaku), posiekaną nać z pietruszki, suszoną miętę, ryż, oliwę z oliwek, przecier pomidorowy. Wszystko dokładnie mieszamy i odstawiamy na ok 10-15 min aby "przeszło".


W tym czasie przygotowujemy warzywa do faszerowania oraz przygotowujemy wrzątek i garnek.
Warzywa myjemy dokładnie, odcinamy górną część, tak aby zostało "wieczko". Środek z pomidorów wydrążamy, to samo robimy z papryką. Tak przygotowane warzywa myjemy w środku dokładnie, aby nie pozostawić pestek.


Kiedy warzywa są gotowe, nakładamy farsz mięsny łyżką w każdym warzywku, wypełniamy je po brzegi i zakrywamy je "wieczkiem".  Proces ten powtarzamy aż do wyczerpania farszu. Następnie układamy ciasno, jedno przy drugim w naszym garnku.


Kiedy warzywa są ułożone, na wierzch warzyw kładziemy płaski talerz - ma to za zadanie utrzymać "wieczka" i warzywa we właściwym miejscu. Następnie zalewamy to wszystko wrzątkiem i gotujemy na średnim ogniu przez około 40-45 min pod uchyloną pokrywka. Ile tego wrzątku nalać? Musimy tyle wlać do garna, żeby prawie całe warzywa znalazły się pod wodą.


Podajemy gorące z jogurtem. Smacznego!

A oto mój efekt końcowy:



Dajcie znać jak Wam poszło i czy smakowało. W razie pytań służę wiedzą :)

Lato, lato wszędzie...

Gdy temperatura utrzymuje się powyżej +35C aż do późnych godzin wieczornych to znak, że nie jesteśmy blisko wulkanu, ale znajdujemy się prawie w epicentrum cypryjskiego lata. Pisze epicentrum, bo temperatura jeszcze skoczy w licu, który jest najcieplejszym..ops, przepraszam, najgorętszym miesiącem na wyspie. Temperatura wtedy skacze czasami do +43C w cieniu...z powodzeniem można na asfalcie lub kamieniu usmażyć jajko. Od wczoraj mamy astronomiczne lato i  od wczoraj temperatura utrzymuje się powyżej +32C, dzisiaj było +37C w cieniu. Na moim osiedlowym basenie żywego ducha, nikt się nie plażuje, nikt się nie kąpie - znak, że faktycznie niezdrowo przygrzało. Takie opalanie ma swoje skutki uboczne, których doświadczyłam rok temu - alergia słoneczna, zwana potocznie pokrzywką - swędzi jakby użarło Nas w jedno miejsce stado wściekłych komarów. Mimo zażywania leków i smarowania bąbli taki swędzący stan utrzymuje się do aż 2 tygodni - można się zdrowo "wściec" i zadrapać na "śmierć". Dlatego  na razie jeszcze się nie opalam, poczekam do lipca, aż słońce się w miarę uspokoi i nie będzie takie ostre.
Wczoraj wybraliśmy się na chwilkę z moim mężem na plażę, przeszliśmy ją z jednego końca na drugi i  z powrotem (ok 2 km w obie strony). Oczywiście złapało mi plecki na różowo, pomimo zastosowania kremu z wysokim filtrem. Morze cieplutkie, zachęcające do kąpieli, piasek parzy w stopy - to kolejny znak, że już jest lato. Niby sezon w pełni, ale jakoś nie za wielu turystów przyjechało. Tu i tam widać co prawda autokary z wycieczkami, zmierzające w kierunku średniowiecznej Famagusty, lub na sam koniec wyspy na półwysep Zafer Burnu, gdzie znajduje się XI wieczny klasztor św. Apostoła Andrzeja, jednak to jeszcze nie jest szczyt sezonu.
Kiedy jest tak ciepło i nie ma wiatru, nie chce się dosłownie nic, ani pracować, ani gotować, ani siedzieć, ani leżeć, dosłownie lenistwo "do kwadratu". Człowiek staje się senny i tu rozumiem ową słynną sjestę popołudniową, kiedy nagle wszystko jest zamykane na kilka godzin. Wtedy nie da rady nic załatwić. Pracują tylko większe sklepy i supermarkety oraz punkty gastronomiczne. Banki, poczta, urzędy itp., są zamykane i wszyscy udają się coś przekąsić, albo jadą do domu na sjestę. Wtedy jest mniej samochodów, na ulicach mniejsze wsie stają się jakby wyludnione. Tylko kot leżący pod samochodem  w jego cieniu zdaje się w pewien sposób kontrolować tę sytuację.
Wieczorami zaś kiedy słońce zajdzie wytaczają się w pół zaspani turyści i miejscowi, udając się do barów, kawiarni, restauracji, cukierni. Niektórzy wstępują do Nargile, aby podymić fajkę wodą przy grze w tavlę, inni zaś udają się na ulubionego dönera. Na osiedlach w miastach oraz  na wsiach wieczorem ulicami przejeżdża coś bardzo dymiącego i głośnego - to Pan Moskit (mosquito guy), który rozpylając z samochodu specjalną mieszankę próbuje wytruć wszelkiej maści komary i muszki piaskowe (sand flies). Nıestety zanim zdąży do mnie dojechać jestem już niezdrowo pokąsana i  tylko spray' e pewnej fımry ratują mi jako tako "życie".
Dzisiaj klimatyzacja w naszym aucie odmówiła posłuszeństwa, więc część dnia jeździliśmy z otwartymi szybami, a i tak słońce paliło Nas wewnątrz auta. Zabrałam się dzisiaj za gotowanie i to w takim upale, a to nie lada wyczyn! Opiszę to w kolejnym poście, bo pojawiły się prośby o podanie przepisu na dzisiejsze danie "dnia". Myślę, że co jakiś czas będę pisać Wam wybrane przepisy, takie łatwiejsze ze składnikami do dostania w każdym niemal sklepie. Może zrobię jakiś cykl kulinarny? Na przykład co piątek albo w sobotę (raz w tygodniu) będę dawała jeden przepis na dania główne lub desery? Nadal nie chce mi się spać, chociaż jest już przed 22:00, upał cały czas, zero wiatru, sauna, tylko wentylator wspomaga mnie w pisaniu. Na dworze powoli ochładza się z tych +37C zrobiło się +28C, ale dzisiejsza noc i tak będzie ciepła , więc jak tu się wyspać?

20 czerwca 2011

Pod wpływem chwili...

Właśnie wycierałam podłogi na mokro mopem kiedy moim oczom ukazał się ten wręcz "typowy" obrazek tureckiej części wyspy. Musiałam zatem go opisać. Z jednej strony sielskość, a z drugiej nowe osiedle stawiane od lat przez wciąż nowych i  wciąż bankrutujących deweloperów, bardzo turecko-cypryjskie. Musiałam zatem uwiecznić dla Was ten obrazek i oto efekt:




oraz druga fotka - zbliżenie:

   
Takich obrazków mam kilkanaście, ale nie ma się czemu dziwić, wszak ten kraj jest bardziej rolniczy niż "hotelarski". Hotele są, a i owszem niektóre 4 i 5 gwiazdkowe, ale co z tego kiedy z tyłu za tym hotelem rozciąga się dzikie pole, na którym hasają albo owce albo dzikie osły z pobliskiego rezerwatu? To jest  właśnie cały urok tej części wyspy, jedna wielka "wioska". Jeszcze najlepiej kiedy się połączy taki obrazek z lokalną piosenką, która dochowała się już milionów wersji, która musi być odegrana lub odśpiewana jak główny punkt na każdym lokalny weselu, to możemy być pewni, że jesteśmy "w domu", że dobrze trafiliśmy.




Poniżej kilka innych fotek mego autorstwa doskonale pasujących do tematu:
(zdjęcie zrobione z balkonu naszej sypialni - wiosna)



(zdjęcie robione z samochodu przy okazji jednej z naszych wycieczek po wyspie - lato)


18 czerwca 2011

Podział wyspy


Jak to było z tym podziałem? Dlaczego wyspa się podzieliła? Trochę historii, w roku 1960 wyspa uzyskała niepodległość po rządach brytyjskich (wcześniej była autonomią brytyjską). Doprowadzili do tego Grecy cypryjscy, którzy mieli dość mieszkania i życia pod brytyjską flagą. Było referendum, w którym Grecy cypryjscy opowiedzieli się przeciw koronie, a Turcy cypryjscy byli za rządami brytyjskimi, niestety Turków cypryjskich liczebniej było mniej i Grecy cypryjscy wygrali głosowanie.  Nastał rząd "mieszany" prezydentem strony greckiej był bp. Makarios, a premierem rządu był Turek cypryjski dr. Fazil Kuçuk. W ciągu trzech lat wystąpiły niepokojące "przepychanki" między Grekami cypryjskimi, a Turkami cypryjskimi, którzy byli w mniejszości na wyspie. Te przepychanki zarówno w ówczesnym rządzie, jak i w życiu codziennym doprowadziły do dużego konfliktu. Doszło do starć między mieszkańcami i licznych incydentów. Trzeba dodać, że Turcy cypryjscy byli wtedy już traktowani przez Greków cypryjskich jak mniejszość narodowa i niestety nie mieli wielu praw, które mieli tamci. Nie mogli mieć dowodów osobistych, nie mogli zarejestrować swoich samochodów, nie mogli mieć prawa jazdy. Nie byli traktowani na równi z innymi mieszkańcami wyspy. Po kilku głośnych starciach na Cyprze wylądowały wojska UN. Takie konflikty i przepychanki trwały do roku 1974. Gdzie doszło do wielu mordów nocnych na Turkach cypryjskich. Bojówki Greków cypryjskich najeżdżały nocą wioski i mordowali mieszkańców, nie szczędzili kobiet i dzieci. Niedawno okazało się, podczas prowadzonych wciąż prac ekshumacyjnych, że potrafili oni wymordować wszystkich we wsi w ciągu jednej nocy. Nie chcieli bowiem Turków cypryjskich, chcieli, żeby wyspa była tylko w rękach Greków cypryjskich, ponieważ opozycja w rządzie dążyła do zjednoczenia z Grecją. Domagająca się przyłączenia wyspy do Grecji opozycja, z Gwardią Narodową na czele, dokonała krwawego zamachu stanu obalając legalne władze Cypru, mordując przy okazji setki Turków cypryjskich. Walki trwały 5 dni, Turcy cypryjscy w mniejszości wycofywali się powoli, wtedy Turcja pospieszyła z pomocą. Owa pomoc określana wszędzie w internecie jako "wielka inwazja Turcji na Cypr" spowodowała wygraną strony tureckiej, dzięki czemu do władzy mógł powrócić legalny rząd Cypru. Turcy cypryjscy, którzy przeżyli zostali ewakuowani ze swoich wiosek z południa na północ wyspy. Część Greków cypryjskich udała się z północnej części na południe, część została i do dzisiaj mieszkają wśród Turków cypryjskich nawzajem sobie nie przeszkadzając, m.in w wiosce Dipkarpaz (gr. Rizokarpaso / Ριζοκάρπασο) - o wiosce opowiem w innym poście. W roku 1983 utworzono Turecką Republikę Północnego Cypru ogłaszając jednocześnie niepodległość, której prezydentem przez wiele lat
(1983-2005) był Rauf Raif Denktaş. Od roku 1974 wyspa jest podzielona między Turków, a Greków cypryjskich, granice i wspomnianą przeze mnie ziemię niczyją lub strefą buforową, strzegą wciąż żołnierze UN. Obecni prezydenci spotykają się w celu rozwiązania pokojowego tego cypryjskiego "problemu", ale od wielu lat niestety jeszcze nie doszło do porozumienia.
Szansa była, kiedy wyspa mogła wejść do UE, ale w poprzednim poście wyjaśniłam dlaczego tak się nie stało.
Mam nadzieję, że ten post rozjaśnił w skrócie sytuację na wyspie, nie wiem czy będzie gradobicie pytań i komentarzy pod tym postem czy nie, ale starałam się jak najwierniej wytłumaczyć o co "poszło". W internecie bowiem krąży wciąż południowa propaganda, gdzie wini się za wszystko Turcję, że dokonała "inwazji", że "okupuje do dzisiaj" stronę północną wyspy, że niszczy kościoły i nie pozwala się modlić Grekom cypryjskim itd itp. Spodziewam się, że "znawcy" tematu wytkną mi tu jednostronność, co już się niekiedy zdarzało, a szczególnie na forum Polonii na Cyprze (nie rozumiem czemu, skoro polaków ta historia w ogóle nie dotyczyła?). Ja wiem jedno, gdyby Turcja nie interweniowała wtedy, to dzisiaj pewnie nie byłoby Turków cypryjskich na wyspie, Grecy cypryjscy byli przecież w większości, mieli też pewne "zaplecze" militarne w postaci przyjaciół z Grecji, która to wszystko wspierała i pewnie też finansowała.

Poniżej wstawiam linki do filmików zrobionych przez Greka cypryjskiego, który popiera Turków cypryjskich, a którego południowa strona niejako "wyrzekła się" przez jego poglądy na to co się stało. Warto obejrzeć:

Film 1: (film w j.greckim, napisy po turecku)

Film 2: (film w j.greckim, napisy po angielsku)
http://video.google.com/videoplay?docid=-7695688617775364591#

Cypr

Flaga Tureckiej Republiki Cypru Północnego
Flaga Republiki Cypru

16 czerwca 2011

I co z tą Unią?

Pytana, gdzie mieszkam, pada odpowiedź "na Cyprze", po czym u rozmówcy pojawia się szeroki uśmiech i błysk zachwytu, a czasem lekkiej zazdrości w oku. Dla większości osób Cypr to jeden kraj "ten unijny" więc jest tam "tak samo jak u Nas". Otóż niestety nie, nie jest tak samo, jest nawet czasami gorzej, ale za to ciepło i cały rok słońca rekompensują różne niedogodności. Kiedy przylatujemy na Cypr okazuje się, że strona grecka mimo, że jest w Unii nie jest w strefie Schengen przez co musimy przejść kontrolę paszportową. O stronie północnej zazwyczaj mało kto wie przed przybyciem na Cypr. Dlatego zawsze jestem "zmuszona" wyjaśniać dlaczego wyspa jest podzielona, dlaczego skoro Cypr jest w Unii to strona turecka nie jest, przecież to takie "normalne i oczywiste", że powinna być, skoro Cypr jest, bo przecież Cypr to Cypr.
Otóż niestety.. Cypr Północny w Unii nie jest i raczej nie będzie. Kiedy powstała idea włączenia wyspy do wspólnoty europejskiej, w części greckiej zrobiono referendum, którego wynikiem było odrzucenia planu Kofiego Annana, który w dużym skrócie miał za zadanie ostatecznie zjednoczyć z powrotem obie części wyspy, tak aby cała wyspa weszła do Unii Europejskiej. Grecy cypryjscy niby chcieli zjednoczenia, ale na innych warunkach niż ten plan zakładał. Turcy cypryjscy natomiast godzili się na warunki i chcieli tego zjednoczenia wraz ze wstąpieniem do UE. Było to w roku 2004. Niestety do podpisania tego planu nie doszło z "winy" greków cypryjskich i 1 maja 2004 roku zostali przyjęci do Unii Europejskiej, a turecka strona została pozostawiona sama sobie. Dlatego teraz po tureckiej stronie płaci się lirami tureckimi zamiast euro, które od 2008 roku funkcjonuje po stronie greckiej. Ponieważ strona turecka nie jest we wspólnocie są przez to liczne problemy z załatwianiem papierów w urzędach, ponieważ jako, że ten kraj nie istnieje, uznawany jest tylko przez Turcję nie ma nigdzie konsulatu i ambasadorów Cypru Północnego. Aby coś załatwić trzeba się nagimnastykować, aby papierki były "uznawane" jako te "tureckie" z Turcji. Kolejnym minusem są liczne embarga nakładane na tę część wyspy. Również nie znajdziemy tu sklepów, które są zazwyczaj ogólno dostępne w każdym kraju np IKEA, Media Markt, Lidl, Tesco, nie ma też popularnych restauracji Burger King, McDonalds, Starbucks, KFC itd. itp. Kiedy jesteśmy w Turcji te wszystkie nazwy pojawiają się tu i ówdzie, tu ich nie ma. Jednak Turcy cypryjscy są pomysłowi i sprytnie wprowadzili zamienniki np. zamiast McDonald's mamy Big Mac'a :), zamiast KFC mamy Mr Chicken'a, a zamiast Burger Kinga jest Burger City. Popularne supermarkety zostały zastąpione lokalnymi sklepikami, lub marketami np. Lemar, Erülkü. Dzięki dużej liczbie Anglików są angielskie supermarkety np Starling., a zwolennicy Starbucks'a muszą zadowolić się australijską Gloria Jeans Coffee. Czy strona turecka gdyby była w UE coś by zyskała, hmm myślę, że na pewno, nie trzeba było by udawać się na zakupy rzeczy naszych ulubionych marek, na stronę grecką, nie byłoby takiej drożyzny, na pewno podróżowanie i ogólnie załatwianie spraw byłoby dużo bardziej efektywniejsze, sprawniejsze i przyjemniejsze. Niestety jest jak jest i trzeba tę suchą bułkę przełknąć, chociaż patrząc na to z 2 strony, teraz jest tu cicho i spokojnie, zero przestępczości, puste plaże , nie ma dużej liczby turystów, jest cicho i spokojnie, nie ma takiego pędu ani ruchu, nie ma też dużego problemu z napływającymi zewsząd emigrantami. Wygląda na to, że Turcy cypryjscy pogodzili się z faktem nie możności wstąpienia do UE i teraz już o tym nie myślą.
Jeszcze na początku mojego przybycia słyszałam głosy od znajomych Turków i Turczynek cypryjskich, że oni by jednak chcieli do tej unii, ale teraz w ciągu tak krótkiego czasu jaki tu jestem te głosy ucichły i teraz pojawiły się pomysły oderwania się od Turcji, od greckiej strony i stworzenie odrębnego państwa, niezależnego od niczego i nikogo, które w końcu byłoby uznawane świecie. Jak będzie przyszłość pokarze, prezydencie obu stron spotykają się co jakiś czas na rozmowach, ale nigdy nic z nich nie wychodzi. Wydaje się, że przekładają wszystko na ogólno cypryjskie "jutro".
I co z tą Unią będzie?
oj nie wiadomo i z moich obserwacji wynika, że raczej nic z niej nie będzie...ale może to i lepiej?

Na koniec fotka północnego odpowiednika restauracji McDonald's:



15 czerwca 2011

Pierwsze wrażenie...

Moje pierwsze wrażenie po przekroczeniu granicy z częścią północną było takie, że, tutaj muszę zacytować samą siebie: "chyba tak musiało być u Nas za komuny"!. Oto idę ulicą i pełno tureckich i północnocypryjskich flag, na każdym skwerze, rondzie pomnik, popiersie, monument lub statua Atatürka ukochanego wodza Turków. Czasami jego miejsce zajmują statuy żołnierzy z bronią gotową do wystrzału i wszędzie flagi. Pamiętam, że zrobiło to wszystko na mnie wrażenie. Przecież u Nas w Polsce tak nie ma! Owszem pojawiają się tu i ówdzie pomniki znanych osobistości, ale zawsze dotyczy to różnych osób, a tu tylko jednej i najważniejsze postaci. Przez krótki czas, zanim się ocknęłam z tego krótkotrwałego "szoku", myślałam, że znajduje się w kraju socjalistycznym, coś a la Chiny, gdzie wszędzie widać wizerunki umiłowanego przywódcy. Okazało się, że byłam w wielkim błędzie, Cypr Północny wcale nie jest socjalistyczny, ba wszystko jest w sklepach, nie ma pochodów, anie defilad wojskowych z byle powodu,  nie też ma godziny policyjnej ani wojska na ulicach , czym mnie straszył "miły" grecki strażnik, któremu musiałam okazać paszport do kontroli. Nikt mnie też nie porwał od razu , nie zaciągnął w krzaki i nie zgwałcił - przed tym z kolei przestrzegał mnie kierowca taksówki-busa, który całą drogę z Paphos do Nikozji usiłował wyperswadować mi podróż na "złą część Cypru".
Musicie wiedzieć, że granicę trzeba pokonywać z paszportem lub dowodem osobistym. Odbywa się to w ten sposób jak kiedyś u Nas w Polsce. Problem może być tylko z powrotem, bowiem Turcy cypryjscy dają do wypełnienia wizę i podobno, jeśli Grek cypryjski zobaczy, owa karteczkę może Nas nie wpuścić, ponieważ wracamy z kraju nielegalnego, nie istniejącego i wg nich jest to jakby "nielegalne" przekraczanie granicy. Nie wiem czy kogoś strażnik po greckiej stronie nie wpuścił z powrotem, dlatego dla pewności, chowam paszport i pokazuję dowód osobisty, lub chowam do kieszeni ową karteczkę. O tym jak taka wiza wygląda, co na niej się wpisuje, na ile starcza opiszę w innym poście.
Po pierwszym zdziwieniu flagami i posągami, przyszedł czas na zachwyty, ach to jedzenie, jacy Ci Turcy są mili, chętnie próbują pomóc mimo, że bariera językowa jest, próbują na migi, metodami obrazkowymi :) Jeszcze w Nikozji, gdzie jest dużo turystów można się swobodnie dogadać po angielsku lub grecku, ale jak mawia polskie przysłowie: "im dalej w las..." tym gorzej się dogadać.
Natomiast wrażenia z estetyki kraju zabytków, przyrody i przepięknych złotych , piaszczystych plaż, są bezcenne, trzeba być tu i sprawdzić osobiście. Zdecydowanie po pierwszym przybyciu na tę stronę odnalazłam tu część swojej archeologicznej duszy - tylu zamków średniowiecznych i ruin, starych miast, skupionych w jednym tak malutkim w sumie kraju, jeszcze nie widziałam. Mogłabym się rozpisywać na te tematy bez końca (co nie omieszkam później uczynić).
Kończąc ten post pozwolę sobie wstawić parę fotek znalezionych w necie monumentów poświęconych Atatürkowi wraz z flagami Turcji i Cypru Północnego.

Pomnik Atatürka w Nikozji.


Atatürk i flagi w Kyrenii.

14 czerwca 2011

Witajcie - Hoşgeldiniz!!

Jest to mój pierwszy post wypadałoby się przedstawić i wyjaśnić skąd ja się tu właściwie wzięłam. Tu to znaczy dokładnie gdzie? Wciąż muszę wyjaśniać swoim rozmówcom, gdzie jest ten kraj, dlaczego powstał i czy nie boję się tu mieszkać, dlaczego tu mnie przywiało...Zatem do dzieła...
Jak sam tytuł bloga mówi, mieszkam w kraju, który nie istnieje, nie ma go na żadnych mapach, nawet na google maps. Kraj ten jest właściwie tylko "widoczny" dla Turcji. Mieszkam bowiem, w Tureckiej Republice Cypru Północnego, skrócie KKTC (Kuzey Kıbrıs Türk Cumhuriyeti) lub TRNC (Turkish Republic of Northern Cyprus ) lub zwyczajnie Cyprze Północnym.  O powstaniu KKTC napiszę już w kolejnych postach, bo jest o czym pisać...Wracając, turecka część Cypru graniczy z grecką częścią tj. Republiką Cypru, która jest w Unii Europejskiej, dlaczego ta część wyspy nie jest w Unii , a tamta jest, o tym w innym poście.Te dwie części oddziela pas ziemi,  tu nazywany albo green line, albo no-man's land, oficjalnie to ziemia niczyja, którą kontroluje UN. Kraj jest tylko uznawany przez Turcję, zatem jest to problem nie lada jeśli trzeba cokolwiek załatwiać na linii Polska - KKTC - Polska.
Na co dzień mieszkam na cichym osiedlu, gdzie moimi sąsiadami są głównie emerytowani Anglicy, do najbliższego dużego miasta, mam mniej więcej 25 km, do stolicy Nikozji (także jest podzielona na 2 części), prawie 80 km. Mieszkam tu wraz z mężem już od 2 lat. Wcześniej pomieszkiwaliśmy  w prawdziwej turecko-cypryjskiej wiosce i to było dopiero prawdziwe wyzwanie :) , o czym także opiszę w osobnych tematach. Na razie nie pracuję, szukam pracy, mam z tym problemy (któż nie ma zresztą dzisiaj), zajmuje się domem. Kocham jeździć konno, gotować, malować, rysować, pływać, nurkować itd .itp... jak to kiedyś  ktoś mnie określił: "kobieta o wielu talentach i zainteresowaniach". Zatem nigdy w miejscu długo nie usiedzę, zawsze coś muszę robić i teraz ten wolny czas poświęcam na wiele moich pasji, a w międzyczasie próbuję swoich sił ucząc się sama języka tureckiego, który jest tu językiem urzędowym. i szukam pracy. Funkcjonuje tu także angielski oraz grecki, jednak bardzo rzadko daje się dogadać (szczególnie w urzędach i szpitalach) w tych językach.
Wbrew pozorom jest to jak dotąd, zaraz po Norwegii, wg mnie drugi najbezpieczniejszy kraj, w którym dane mi jest mieszkać. Przestępczość prawie zerowa - wiem, z pierwszej ręki, ponieważ mój mąż jest tu policjantem. Praktycznie możemy wyjść z domu, z samochodu nie zamykając go. Ja jednak z polskiego przyzwyczajenia zamykam wszystko, ot tak na wszelki wypadek.
Jak się tu znalazłam? Hmm zacznę od tego, że jestem z wykształcenia archeozoologiem, skończyłam archeologię, przyleciałam tu na ostatnim roku swoich studiów na ostatnie praktyki studenckie. Tak to się więc zaczęło. Pracowałam po greckiej stronie wyspy, na turecką część przeszłam za namową i z pomocą koleżanki z wykopalisk (Asiu pozdrawiam Cię :). Jak przeszłam tak się zakochałam i już zostałam :) Było to dokładnie w roku 2008, niedługo zatem minie 3 lata odkąd moje stopy stanęły na tej pięknej wyspie Afrodyty.
Nie sposób napisać o religiach tu "panujących", w tureckiej części, podobnie jak w Turcji, główną religią jest islam, po greckiej stronie to prawosławie. Oczywiście są też inne np anglikanizm, katolicyzm, jednak są to mini mniejszości porównując z tymi dwoma gigantami.
Ciąg dalszy nastąpi, będę starała się pisać codziennie, ale mam też inne obowiązki i wspomniane pasje, poza tym nie samym internetem człowiek żyje :), szczególnie, że teraz aura sprzyja sportom wodnym i opalaniu się :)
Mam nadzieję, że w jakimś stopniu blog ten będzie się cieszył zainteresowaniem, wszelkie komentarze krytyczne i nie mile widziane.