22 czerwca 2011

Lato, lato wszędzie...

Gdy temperatura utrzymuje się powyżej +35C aż do późnych godzin wieczornych to znak, że nie jesteśmy blisko wulkanu, ale znajdujemy się prawie w epicentrum cypryjskiego lata. Pisze epicentrum, bo temperatura jeszcze skoczy w licu, który jest najcieplejszym..ops, przepraszam, najgorętszym miesiącem na wyspie. Temperatura wtedy skacze czasami do +43C w cieniu...z powodzeniem można na asfalcie lub kamieniu usmażyć jajko. Od wczoraj mamy astronomiczne lato i  od wczoraj temperatura utrzymuje się powyżej +32C, dzisiaj było +37C w cieniu. Na moim osiedlowym basenie żywego ducha, nikt się nie plażuje, nikt się nie kąpie - znak, że faktycznie niezdrowo przygrzało. Takie opalanie ma swoje skutki uboczne, których doświadczyłam rok temu - alergia słoneczna, zwana potocznie pokrzywką - swędzi jakby użarło Nas w jedno miejsce stado wściekłych komarów. Mimo zażywania leków i smarowania bąbli taki swędzący stan utrzymuje się do aż 2 tygodni - można się zdrowo "wściec" i zadrapać na "śmierć". Dlatego  na razie jeszcze się nie opalam, poczekam do lipca, aż słońce się w miarę uspokoi i nie będzie takie ostre.
Wczoraj wybraliśmy się na chwilkę z moim mężem na plażę, przeszliśmy ją z jednego końca na drugi i  z powrotem (ok 2 km w obie strony). Oczywiście złapało mi plecki na różowo, pomimo zastosowania kremu z wysokim filtrem. Morze cieplutkie, zachęcające do kąpieli, piasek parzy w stopy - to kolejny znak, że już jest lato. Niby sezon w pełni, ale jakoś nie za wielu turystów przyjechało. Tu i tam widać co prawda autokary z wycieczkami, zmierzające w kierunku średniowiecznej Famagusty, lub na sam koniec wyspy na półwysep Zafer Burnu, gdzie znajduje się XI wieczny klasztor św. Apostoła Andrzeja, jednak to jeszcze nie jest szczyt sezonu.
Kiedy jest tak ciepło i nie ma wiatru, nie chce się dosłownie nic, ani pracować, ani gotować, ani siedzieć, ani leżeć, dosłownie lenistwo "do kwadratu". Człowiek staje się senny i tu rozumiem ową słynną sjestę popołudniową, kiedy nagle wszystko jest zamykane na kilka godzin. Wtedy nie da rady nic załatwić. Pracują tylko większe sklepy i supermarkety oraz punkty gastronomiczne. Banki, poczta, urzędy itp., są zamykane i wszyscy udają się coś przekąsić, albo jadą do domu na sjestę. Wtedy jest mniej samochodów, na ulicach mniejsze wsie stają się jakby wyludnione. Tylko kot leżący pod samochodem  w jego cieniu zdaje się w pewien sposób kontrolować tę sytuację.
Wieczorami zaś kiedy słońce zajdzie wytaczają się w pół zaspani turyści i miejscowi, udając się do barów, kawiarni, restauracji, cukierni. Niektórzy wstępują do Nargile, aby podymić fajkę wodą przy grze w tavlę, inni zaś udają się na ulubionego dönera. Na osiedlach w miastach oraz  na wsiach wieczorem ulicami przejeżdża coś bardzo dymiącego i głośnego - to Pan Moskit (mosquito guy), który rozpylając z samochodu specjalną mieszankę próbuje wytruć wszelkiej maści komary i muszki piaskowe (sand flies). Nıestety zanim zdąży do mnie dojechać jestem już niezdrowo pokąsana i  tylko spray' e pewnej fımry ratują mi jako tako "życie".
Dzisiaj klimatyzacja w naszym aucie odmówiła posłuszeństwa, więc część dnia jeździliśmy z otwartymi szybami, a i tak słońce paliło Nas wewnątrz auta. Zabrałam się dzisiaj za gotowanie i to w takim upale, a to nie lada wyczyn! Opiszę to w kolejnym poście, bo pojawiły się prośby o podanie przepisu na dzisiejsze danie "dnia". Myślę, że co jakiś czas będę pisać Wam wybrane przepisy, takie łatwiejsze ze składnikami do dostania w każdym niemal sklepie. Może zrobię jakiś cykl kulinarny? Na przykład co piątek albo w sobotę (raz w tygodniu) będę dawała jeden przepis na dania główne lub desery? Nadal nie chce mi się spać, chociaż jest już przed 22:00, upał cały czas, zero wiatru, sauna, tylko wentylator wspomaga mnie w pisaniu. Na dworze powoli ochładza się z tych +37C zrobiło się +28C, ale dzisiejsza noc i tak będzie ciepła , więc jak tu się wyspać?

6 komentarzy:

  1. Ohhh wróciłam niedawno z Cypru Północnego...nocne upały są koszmarne, gdy nie ma klimatyzacji. Teraz naprawdę doceniam komfort spania w normalnej temperaturze :P

    ps. Ponieważ bardzo często odwiedzam KKTC, już nie mogę się doczekać kolejnych wpisów na temat życia w tym dosyć niezwykłym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciesze się, a kiedy znowu będziesz??

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz dopiero w październiku na miesiąc, może troszkę więcej, a potem zapewne po Bożym Narodzeniu :)

    pozdrawiam

    k.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny blog. Link do www.alanyaonline.pl przyda mi sie do naszej sierpniowej wycieczki. Lecimy z mala do Antalyi na 9 dni :D , ale jakos w wakacje jeszcze chcemy zahaczyc o Karpas, najprawdopodobniej Oasis Hotel.. korci mnie poogladac pod woda resztki portu :D
    hmmm.. przepis na faszerki wyglada smacznie, chyba juz wiem co ugotuje w przyszly weekend :D
    C.Z.

    OdpowiedzUsuń
  5. Temperatura powyżej 40 stopni to zabójcza sprawa, przecież w takim upale nie da się normalnie funkcjonować, a co mówić o pracy zawodowej czy zajęciu się domem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Drogi C.Z alanyaonline to stronka mojej znajomej z Alanyi - prowadzi od lat bloga "TUR-TUR". Na pewno nie będziecie się nudzić na jej wycieczkach, bo ma dziewczyna doświadczenie w tych kwestiach. Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń