5 czerwca 2013

Dodatek do dzisiejszego posta

Warto się zapoznać:
 
To tak odnośnie mojego dzisiejszego posta z rana.

Cyżby szansa na zjednoczenie?

       "Rozmowy ws. przezwyciężenia podziału Cypru mogą rozpocząć się w najbliższych miesiącach. - Jeśli jest dobra wola, to wszystko jest możliwe. Jesteśmy na etapie przygotowań - powiedział prezydent Republiki Cypru i przywódca Greków cypryjskich Nikos Anastasiades po spotkaniu z przywódcą Turków cypryjskich Dervisem Eroglu."


      Szczerze wątpię w to, żeby w końcu doszło do zjednoczenia. Te rozmowy trwają już tyle lat i nigdy nic z nich nie wychodzi. Każdy stawia warunki i czegoś wymaga a nikt nic nie daje od siebie (mówię tu teraz o obu stronach). Na początku myślałam, że to zjednoczenie ma sens, że w końcu po latach dojdą do porozumienia obie strony i będzie tu normalnie jak w innych europejskich krajach. Niestety zawziętość i pamiętliwość robią swoje. Jest tyle nienawiści w grekach cypryjskich do turków, że aż żal. Non stop grecka propaganda jest wtłaczana ludziom do głowy, turystom, dzieciom w szkołach o "złych turkach z północy".
    Nie wiem dlaczego, ale tu nie spotkałam się ze złymi opiniami na temat greckiej strony. Przechodząc wielokrotnie granicę, nigdy nie słyszałam od turków, ze grecka strona jest zła, że grecy będą czekać za rogiem, tylko żeby mnie porwać i zgwałcić, że kradną, oszukują i rabują. Natomiast te i inne słowa słyszałam zawsze od strażników granicznych greckich.
      Tutaj też są Turcy, którzy nie lubią greków, pamiętają tamte czasy, mówią , że nie da się na razie z nimi pojednać, bo oni chcą za dużo. Mam też wrażenie, że się boją, że historia może się powtórzyć.
Nie rozumiem tylko co ma Turcja do tego wszystkiego po tylu latach, bo powinna dawno się stąd zwinąć, a nadal ma swoje bazy wojskowe, a przecież turecka część wyspy ma swoje własne wojsko i bazy. Mam wrażenie , ze turecki rząd ma swój jakiś chytry plan, a to nie dobrze.
Chciałabym, żeby konflikt ten się skończył raz na zawsze, żeby tutaj był normalnie, żeby było łatwiej żyć, bez tylu embargo, żeby było tu jak w reszcie Europy, żebym nie musiała chociażby targać walizek z rzeczami, z Polski, których tutaj kupić nie mogę, żebym mój mąż mógł przejść swobodnie na grecką stronę i polecieć ze mną taniej do Polski, żeby mógł odwiedzić wioskę swojego dziadka i zobaczyć jego dom (o ile jeszcze tam stoi). A tu jest trzeci świat, niestety. Osobiście nie widzę szans na zjednoczenie, za dużo nienawiści nadal po greckiej stronie, aby to się udało i na razie wg mnie nie powinno dojść do zjednoczenia -  z żalem to piszę. Jeszcze za mało czasu upłynęło, wciąż rany są zbyt świeże po obu stronach, aby można było sobie wybaczyć i próbować żyć normalnie razem w zgodzie. Dlatego nie wiem czy te rozmowy jesienne coś dadzą, czy znowu nie będzie tak, że się oboje Panowie prezydenci spotkają na kawkę, pogadają, uścisną sobie rękę i każdy pójdzie na swoją część podwórka. Szczególnie, że ten tutejszy prezydent nie kwapi się do połaczenia obu części od początku swojej prezydentury.
Pożyjemy, zobaczymy, musiałby się teraz chyba zdarzyć cud, żeby doszło do jakiegoś dobrego porozumienia...